O uboju rytualnym raz jeszcze


Jak zgrabnie, w jednej wypowiedzi, reprodukować antysemickie stereotypy, przy okazji wywyższać własną religię, dawać pozór troski o zwierzęta traktując je instrumentalnie, a wszystko to ubrać w alibi obrony wolności religijnej? Temu karkołomnemu zadaniu sprostał wywiad z prymasem Polski arcybiskupem Józefem Michalikiem z 19.08.2013 roku zamieszczony na portalu rp.pl pod dość znamiennym tytułem „Chrześcijaństwo nie zna ofiar krwawych”[1].

W wywiadzie czytamy m.in.:

A co z racjami obrońców praw zwierząt, którzy są przeciwni ubojowi rytualnemu?

Kościół jest za poszanowaniem praw zwierząt i humanitarnym ich traktowaniem. Metoda zabijania zwierząt przy uboju rytualnym jest obca naszej wrażliwości, ale nie możemy sprzeciwiać się wymogom rytualnym innych wyznań, jeśli szanujemy wolność religijną w Polsce. Chrystus w tej materii wniósł rewolucyjne zmiany w stosunku do praktyk znanych w Starym Testamencie. W chrześcijaństwie nie istnieje praktyka składania ofiar krwawych. W miejsce ofiar krwawych Jezus złożył ofiarę z samego siebie. Ustanowił sakramentalną ofiarę składaną z chleba i wina. Może nadejdzie taki czas, że wspólnoty wyznaniowe zainteresowane ubojem rytualnym uzgodnią odejście od krwawych ofiar. Wrażliwość ludzka niełatwo dziś znosi wykrwawianie się zwierząt, ale nie mamy prawa narzucać innym wyznaniom, jakie mają mieć rytuały religijne.

Zacznijmy od rozróżnienia, potrzebnego, aby rozprawić się z wciąż żywym jak widać stereotypem krwiożerczego Żyda. Ubój rytualny nie jest formą krwawej ofiary, bo ofiary ze zwierząt w judaizmie skończyły się prawie dwa tysiące lat temu, po zburzeniu Świątyni Jerozolimskiej w 70 r. naszej ery. Co natomiast leży u podstaw tzw. szechity, czyli uboju zgodnego z religią żydowską? Nie jest to przekonanie, że żydowski Bóg chce krwawych ofiar, lecz dwie inne kwestie. Ustalenie zasad uboju w judaizmie wynikało z przekonania, że nie wolno spożywać krwi zwierząt, a zabicie ostrym nożem bez wcześniejszego ogłuszenia miało zapewnić usunięcie całej krwi z ciała zwierzęcia. Wybór metody był również motywowany troską o zwierzęta w tym sensie, że miał ograniczyć do minimum długość przedśmiertnej agonii. Jak zauważyła Justyna Siemienowicz w artykule pt. „Nie zabijaj” w miesięczniku Znak [2], zasady dotyczące uboju rytualnego wpływały również pozytywnie na życie zwierząt, gdyż nie wolno było zabijać osobników chorych. Takie są źródła uboju rytualnego.

Dlaczego warto o tym mówić? Myślę, że trzeba przeciwdziałać demonizowaniu Żydów (podobnie jak jakiejkolwiek innej grupy). Jak widać, powody, dla których powstała szechita miały w sobie również pozytywny składnik – troskę o zwierzęta, zaś Kościół Katolicki, wbrew zapewnieniom prymasa, nie może poszczycić się czystą kartą jeśli chodzi o szacunek wobec zwierząt. W Katechizmie Kościoła Katolickiego, który jest praktycznym przewodnikiem po tej religii, stosunek do zwierząt jest omówiony w interpretacji przykazania „Nie kradnij”. Innymi słowy, szacunek do zwierząt ma przybierać formę poszanowania czyjejś własności. Można ją wykorzystywać na praktycznie wszystkie sposoby, również do rozrywki. Kościół aktywnie wspiera myślistwo. Nie słyszałam, by sprzeciwiał się chociażby hodowli zwierząt na futra, czy klatkowej hodowli kur. O poszanowaniu jakich praw zwierząt mówi zatem prymas? Co ma na myśli pod hasłem „humanitarne traktowanie”? Nie on jeden zresztą mówi o humanitaryzmie w kontekście ewidentnego krzywdzenia zwierząt. Nie wypominam tych spraw, żeby tym razem demonizować Kościół Katolicki. Moim zamiarem jest tylko pokazanie, że nie ma podstaw do ukazywania obu religii w jaskrawej opozycji pod kątem stosunku do zwierząt.

Niezależnie od korzeni uboju rytualnego i faktu, że jak na razie – przynajmniej według niektórych prawników – pozostaje on w Polsce nielegalny, trzy kwestie nie tracą aktualności: ocena uboju rytualnego dokonywanego współcześnie jeśli nie w Polsce, to w innych krajach, refleksja nad etyką, w której mieści się jakikolwiek ubój i rozumienie wolności religijnej.

Zabijanie bez ogłuszania przysparza dziś więcej cierpienia niż zabijanie z ogłuszaniem. Mówi o tym większość uznanych naukowo raportów, a także podpowiada to zdrowy rozsądek. Szechita nie spełnia więc dziś przynajmniej jednego celu, który kiedyś stał u jej podstaw. Nie zmniejsza cierpienia zabijanego zwierzęcia w porównaniu z innymi sposobami zabijania. Wobec współczesnej wiedzy i stosowanych obecnie metod zabijania w rzeźni, duch troski towarzyszący niegdyś ubojowi żydowskiemu wyparował pozostawiając po sobie jedynie zasady nieprzystające do obecnej rzeczywistości. Podkreślę równocześnie, że nawet jeśli mówimy tylko o metodach (a nie powodach) zabijania, te stosowane w świeckiej rzeźni też są powodem cierpienia. Zwierzęta nie są nieruchomymi przedmiotami o identycznej wrażliwości na rażenie prądem czy o tej samej twardości czaszki, którą ma przebić bolec ze specjalnego pistoletu. Narzędzia i urządzenia nie zawsze są sprawne a ich wybór dyktuje przede wszystkim ekonomia. Pracownicy nie zawsze właściwie przeszkoleni, w dobrym humorze i z zawodowym podejściem, co nie dziwi, bo praca polegająca na zabijaniu wymaga co najmniej odcięcia się od własnych emocji. Wreszcie, tempo często dość szybkie, w końcu w rzeźni też obowiązuje reguła, że czas to pieniądz.

Obecnie podnoszą się kolejne głosy, że etyka, w której mieści się jakikolwiek ubój jest szkodliwym anachronizmem. Wiemy dziś przecież dużo więcej o zwierzętach, które eksploatujemy i zabijamy przede wszystkim w ramach przemysłu spożywczego. O możliwości odczuwania bólu i cierpienia, o zdolnościach poznawczych, życiu umysłowymi i emocjonalnym, społecznym i kulturowym. Z obserwacji i badań wyłaniają się jednostki obdarzone zdolnością do poznawania świata, uczenia się, pamiętania i porządkowania swojej wiedzy. Tworzą relacje z innymi, posiadają pragnienia, oczekiwania i przewidywania. Rośnie też liczba wegan i ilość szeroko zakrojonych badań potwierdzających, że ludzie mogą żyć zdrowo na diecie roślinnej, a więc nie kupując mięsa, nabiału i jaj. Jak w takim razie broni się etyka, która do porządku dziennego przechodzi nad rutynowym, systemowym i masowym zabijaniem kręgowców dla zaspokojenia potrzeb, które możemy zaspokajać inaczej? Dlaczego wciąż dominuje etyka, która uprzywilejowuje zachcianki i wygodę, stawiając je wyżej niż czyjeś cierpienie i życie, uzasadniając to wyłącznie faktem, że owe zachcianki pochodzą od przedstawicieli Homo sapiens? Trudno nie dostrzec analogii między tak jawnie postawionym szowinizmem gatunkowym, a dziś potępianym rasizmem czy seksizmem.  Dlaczego w XXI wieku my wszyscy – żydzi, muzułmanie i chrześcijanie, poza nielicznymi wyjątkami [3], czy ateiści – wciąż nie wyciągamy z tego praktycznych wniosków?

Jeśli chodzi o obronę wolności religijnej, nie trudno się domyślić, że poparcie dla uboju rytualnego jest w wykonaniu duchownego innego wyznania, podkreślaniem przekonania, że wolność religijna ma być wolnością niczym nieograniczoną, a zatem ewidentnie różną od innych wolności i praw człowieka i obywatela. Popieram wolność religijną tak samo jak wolność słowa. Warto pamiętać, że nie ma czegoś takiego jak bezwzględna wolność słowa. Jeśli ktoś w zaludnionej sali krzyknie bezpodstawnie „uwaga, pożar!” i spowoduje panikę i obrażenia wśród uciekających w popłochu, powinien ponieść karę. Nie ma też zakazu krytyki czy wyśmiewania poglądów. Mówimy o wolności i cenimy ją, ale żyjąc w społeczeństwie, ustalamy jej granice tak, by nie powodowała szkód i krzywdy. Rozmawiamy o tym, co jest krzywdą i kogo ona dotyczy. Dlaczego religia jako zakres przekonań, poglądów i praktyk miałaby być spod tej krytyki i ustaleń wyłączona?

Rozmawiając o uboju rytualnym, nie róbmy z tego okazji do wybuchów ksenofobii i festiwalu samozadowolenia. Niech będzie to kolejna okazja do refleksji nad naszym stosunkiem do innych zwierząt. I niech tej refleksji nie umykają wyniki współczesnej nauki. Ich implikacje wychodzą daleko poza pytanie czy zabijać z ogłuszeniem czy bez.

Katarzyna Biernacka

1. “Chrześcijaństwo nie zna ofiar krwawych” – rp.pl, 19.08.2013
2. Prawo do zabijania – to temat numeru  694 miesięcznika Znak z 2013. Na okładce ludzkie dłonie w opiekuńczym geście obejmują śpiące prosię. Pod spodem czytamy: W nowoczesnych rzeźniach zwierzęta nie rodzą się i nie umierają, lecz są produkowane i przetwarzane. Kiedy ich śmierć stała się niewidoczna, zniknęła też wina, którą kiedyś pozwalał wyrazić rytuał. Czy religie stoją po stronie zwierząt? Dlaczego mięsożerność to sprawa sumienia? Co musielibyśmy wiedzieć o  zwierzętach, żeby zrzec się „prawa” do ich zabijania?
3. Andrew Linzey „Teologia zwierząt” – autor jest anglikańskim duchownym, założycielem i dyrektorem Oxford Centre for Animal Ethics. Jego książkę w języku polskim wydało katolickie wydawnictwo WAM
Anton Rotzetter „Głaskane, tuczone, zabijane” – autor jest szwajcarskim kapucynem, współzałożycielem Instytutu Zoologii Teologicznej i sekcji AKUT – Inicjatywy Kościół i Zwierzęta. Jego książkę w języku polskim wydało katolickie wydawnictwo Święty Wojciech



Alicja Spodenkiewicz

Weganka od 2002 roku. W Empatii od tak dawna, że nie pamięta już od kiedy. Jest lekarką weterynarii. Pracuje dla organizacji pozarządowych. Prowadzi dom tymczasowy OGON- Opieka nad Gryzoniami Odrzuconymi i Niechcianymi. Trafiają tam zwierzęta uratowane przed śmiercią w laboratoriach. Być w środowisku prozwierzęcym i nie znać Alicji to niemal niemożliwe.

Pomóż nam działać

Wspieraj Empatię

Darowizna

Podaj kwotę

1procentpodatku

Przekaż