Problemy

Niewłaściwe definicje

Często mówimy „człowiek i zwierzęta”, chociaż wygląda na to, że zapominamy wtedy o Darwinie i ewolucji. Człowiek też jest przecież zwierzęciem, nasz gatunek też jest wynikiem ewolucji. Bardziej zgodne z wiedzą naukową jest mówić „człowiek i inne zwierzęta”. Jest szansa, że pamiętając o wspólnym pochodzeniu, będziemy z większym szacunkiem podchodzić do naszych, jakby nie było, kuzynów i kuzynek.

Szowinizm gatunkowy

Są różne formy dyskryminacji. Najczęściej wymieniane to rasizm, seksizm czy homofobia. Wszystkie one dotyczą relacji między ludźmi. Jeśli spojrzymy szerzej, zobaczymy największą z nich: dyskryminację ze względu na gatunek. W praktyce znaczy to: „jeśli nie jesteś człowiekiem to się nie liczysz”. W latach 70. XX wieku angielski psycholog Richard Ryder nazwał to szowinizmem gatunkowym. Oczywiście nie miał o tej postawie dobrego zdania. I słusznie. Szowinizm gatunkowy pozwala nam krzywdzić zwierzęta i robić to na ogromną skalę. Dotyczy to w szczególności hodowania i zabijania zwierząt w produkcji żywności (mięso, mleko, jaja) oraz ubrań (skóry, wełna, futra). Rocznie zabijanych jest na świecie około 60 miliardów zwierząt lądowych (kury, inne ptaki, świnie, krowy, owce i konie, norki, lisy, etc.) i nieznana liczba ryb i innych zwierząt morskich. W takim kraju jak Polska możemy stosować dietę roślinną i nosić ubrania z materiałów roślinnych lub syntetycznych, a mimo to wciąż wybieramy produkty oparte na krzywdzie zwierząt.

Podwójne myślenie

Jeden z twórców teorii praw zwierząt, amerykański prawnik Gary Francione, stwierdził, że nasze myślenie o zwierzętach biegnie dwoma torami, które są ze sobą sprzeczne. Z jednej strony deklarujemy, że jesteśmy przeciwni zadawaniu zwierzętom niepotrzebnego cierpienia. Z drugiej strony … ciągle to robimy! Krzywdzimy zwierzęta dla wygody i przyjemności. Część ludzi robi to także dla zysku. Brzmi to okropnie, ale tak właśnie się dzieje, kiedy wybieramy w sklepie spożywczym parówki cielęce zamiast parówek sojowych, kiedy kupujemy jajka, bo mamy ochotę na jajecznicę, kiedy nie chce nam się nauczyć paru zasad kuchni roślinnej, kiedy wybieramy ładne, skórzane buty (zamiast poszukać ładnych nieskórzanych), czy kiedy zaniedbujemy naszych podopiecznych. Francione nazywa to myślenie schizofrenią moralną. Jak się domyślacie, nie ma o nim najlepszego zdania.

Zwierzęta domowe i zwierzęta hodowlane

Nasze podwójne myślenie sprawia, że bardzo różnie traktujemy zwierzęta tak samo zdolne do odczuwania bólu i cierpienia, tak samo pragnące żyć. Jedne szanujemy, otaczamy opieką, ratujemy im życie. Innymi pogardzamy, zgadzamy się, by żyły w dużo gorszych warunkach, zgadzamy się też by odbierano im życie. Najczęściej te pierwsze to psy i koty, a te drugie to świnie, krowy, owce i kury. Te pierwsze są naszymi domownikami i przyjaciółmi. Te drugie traktujemy jak surowiec (mięso, skóry, futra) albo maszyny (produkcja mleka, jaj, wełny).

Zwierzęta jako surowiec i maszyny

Z kategorią zwierzęcia jako surowca czy maszyny najczęściej kojarzymy hodowanie zwierząt na mięso. Słusznie. Na mięso są hodowane ptaki, takie jak kury, kaczki, indyki (ostatnio w Polsce również strusie), a także ssaki: przede wszystkim świnie, krowy, owce i kozy. Rzeźnicy zarabiają też standardowo na skórze ssaków, która czyni produkcję wołowiny, cielęciny i wieprzowiny bardziej opłacalną. Dodatkowy zysk przy zabijaniu owiec na mięso daje przerabianie ich skóry wraz z wełną na kożuchy. Na ten biznes należy spojrzeć z jeszcze innej strony. Produkcja mięsa i kożuchów z owiec jest ściśle związana z produkcją sera owczego. Oscypek jest częścią pewnej logicznej całości: zwierzę istnieje w niej po to, żeby je wykorzystać, zabić, przetworzyć i skonsumować. Zwierzę w tej logice jest rzeczą. Podobnie z krowami. Sztucznie zapładniane, rodzą potomstwo odbierane wkrótce po urodzeniu, i są dojone, następnie znowu zapładniane i po paru latach bycia mleczną maszyną trafiają do rzeźni. Mleko, cielęcina, wołowina – oto cyniczny model postępowania z czującym zwierzęciem. Zwierzęta żyją w warunkach sprawiających im dyskomfort i cierpienie, są zabijane dla uzyskania produktu, albo dlatego, że nie mogą już dłużej produkować choćby mleka, jajek czy prosiąt. Mięso jest więc dobrym skojarzeniem z krzywdą i zabijaniem, ale jest tylko jednym z wielu przykładów.

Zwierzęta jako hobby i sport

Zwierzęta są też traktowane jako hobby czy narzędzie do uprawiania sportu. W obydwu przypadkach mamy do czynienia z hodowaniem zwierząt rasowych: są rasy kotów-kanapowców, psów salonowych, psów stróżujących, pracujących w policji, obronnych. Hoduje się też psy do walk psów, psy do tropienia i atakowania zwierząt w lesie, konie do jazdy konnej, skoków przez przeszkody czy wyścigów. W zasadzie w każdym przypadku celem nadrzędnym hodowli jest przyjemność, satysfakcja czy zarobek człowieka. Wzorzec rasy zaspokaja człowieka, a zwierzęta spełniające go często przypłacają to zdrowiem (spłaszczone twarzoczaszki persów, mopsów czy bokserów, krótkie łapy i długie tułowia jamników, które sprzyjają chorobom i powodują cierpienie).

Ludzie w tym układzie są konsumentami, a zwierzęta towarem. Oczywiście to nie jest aż takie proste. Konsumenci są też opiekunami i część z nich obdarzy swoich podopiecznych autentycznym uczuciem i zapewni dobry dom. Ale punkt wyjścia – hodowla, wzorce rasy, określone oczekiwania, których zwierzęta często nie spełnią, kupowanie i sprzedawanie zwierząt jak rzeczy – nie sprzyja traktowaniu zwierząt z szacunkiem, zachęca do pozbywania się, gdy pojawią się kłopoty.

Krzywdzące stereotypy o zwierzętach

W myśleniu o zwierzętach często zatrzymujemy się na stereotypach, które krzywdzą w szczególności zwierzęta wykorzystywane i zabijane w produkcji żywności i odzieży. Takie podejście – one są głupie, brudne i nic nie czują – ułatwia nam zgadzanie się na ich krzywdę i traktowanie ich życia jako nic niewartego. Jesteśmy tak przyzwyczajeni do używania zwierząt, że nie przychodzi nam do głowy, że mleko należy do krowy, a jajka są własnością kury. Nie zastanawiamy się, gdzie są cielaki, gdy widzimy stado „mlecznych” krów, a przecież każda samica ssaka wytwarza mleko dopiero po porodzie.

Nasze przyzwyczajenia

Lubimy nasze przyzwyczajenia. Nawyki są wygodne, bo nie wymagają myślenia. To z jednej strony dobrze, bo gdybyśmy mieli zastanawiać się nad każdym ruchem za każdym razem, gdy zabieramy się do wiązania sznurowadeł, ugotowania zupy czy przepłynięcia długości basenu, wszystko byłoby potwornie męczące i zajmowałoby zbyt wiele czasu. Nawyki żywieniowe też ułatwiają nam życie, ale potrafią równocześnie zamknąć nam oczy na krzywdę zwierząt. Myśląc o ewentualnej zmianie nawyku skupiamy się na naszych trudnościach: „nie wyobrażam sobie jak mogłabym zrezygnować z mięsa”, „ale ja tak bardzo lubię ser żółty” czy „w niedzielę na śniadanie musi być jajecznica”. Warto jednak pamiętać, że każda zmiana – jeśli damy jej szansę – może stać się nawykiem. Wegańskie zakupy i roślinna kuchnia też staną się nawykiem i wtedy powiemy z przekonaniem: „nie wyobrażam sobie jedzenia mięsa, piję tylko mleka roślinne i odruchowo wybieram wegańskie przepisy na ciasto”.

Rodzina, znajomi, szkoła, praca

Jeśli decydujemy się przejść na weganizm, kiedy wciąż pozostajemy pod opieką rodziców lub opiekunów prawnych, możemy napotkać opór, który wynika najczęściej z braku wiedzy i obawy bliskich o nasze zdrowie. Zarówno weganie nastolatki jak i dorośli stykają się z kolegami/koleżankami i znajomymi w szkole czy w pracy, którzy z różnych powodów (niewiedza, obojętność, lęk przed innością) są nieprzyjemni, a nawet złośliwi. Czasem potrzeba odwagi i cierpliwości, żeby sobie z tym poradzić.

Wychowanie

Większość z nas jest wychowywana na szowinistów gatunkowych: mamy postrzegać zwierzęta jako zasoby do wykorzystania. Zwierzęta dzikie mają być naszym bogactwem (naszym, nie ich własnym). Rybołówstwo, myślistwo, wędkarstwo, ogrody zoologiczne, cyrki, sprzedaż dzikich zwierząt w sklepach zoologicznych – to różne odmiany podobnego myślenia: one są dla nas. Można je upolować, złowić, dostać, kupić, posiadać żywe lub zabite. Okazy, trofea, ciekawostki, podporządkowane, gotowe do użycia na wyciągnięcie ręki. Zwierzęta udomowione też traktujemy jako pewien zasób. Hodujemy dla przyjemności, wygody i zysku. Selekcją hodowlaną uzyskuje się zwierzęta o pożądanych cechach i kształtach. Dziecko chce mieć psa i wybiera go razem z rodzicami z dostępnej oferty – a to jamnika, a to yorka, a to owczarka niemieckiego. Hodowcy opisują rasę w taki sposób, jakby każde zwierzę do niej należące było klonem posiadającym cechy wzorca, a nie indywidualną jednostką. Od wczesnego dzieciństwa, zanim nauczymy się chodzić, mówić i krytycznie myśleć, uczymy się używać zwierząt – jedząc mięso, mleko i jaja, nosząc skórę czy wełnę. I to właśnie konsumpcja produktów odzwierzęcych jest odpowiedzialna za najwięcej krzywdy, jaką wyrządzamy zwierzętom, płacąc za ich eksploatację.

Ważne jednak jest to, że mimo wszystko zachowujemy empatię i intuicyjnie nie chcemy krzywdzić zwierząt. Zamiast ją systematycznie usypiać i gasić, można po prostu dać się jej obudzić.

Gospodarka, Reklama i Prawo

Na eksploatacji zwierząt oparta jest połowa działalności rolniczej i część produkcji odzieży. Zyski czerpią hodowcy, rzeźnie (w których zabija się nie tylko zwierzęta hodowane na mięso i skóry, ale także zwierzęta hodowane dla mleka, jajek i wełny), podmioty zajmujące się rybołówstwem, spółki produkujące żywność i odzież, sklepy je sprzedające i restauracje. Do tego dochodzą agencje reklamowe, które zalewają nas obrazami zachwalającymi nabiał, mięso, jaja, itp. W reklamach eksploatację zgrabnie przerabia się na opiekę, natomiast zwierzęta przedstawia się nie jako ofiary eksploatacji, ale ochotników z radością oddających się służbie ludzkości. Przyjrzyjcie się krytycznie reklamom, a zobaczycie jak robią ludziom wodę z mózgu. Ponieważ eksploatacja zwierząt jest częścią gospodarki, prawo niestety na nią zezwala. Mimo, że mamy Ustawę o ochronie zwierząt, zakres krzywdy zwierząt, za którą można dostać wyrok, jest bardzo ograniczony. Dlatego prawo może tak naprawdę pomóc głównie zwierzętom „domowym”. Krzywda zwierząt hodowanych na jedzenie czy ubranie, polegająca na złych warunkach życia i na odbieraniu życia, jest częścią biznes planu i pozostaje legalna tak długo jak długo większa część społeczeństwa się na to zgadza i z tego korzysta. Do znaczących zmian gospodarczych, politycznych i prawnych potrzebna jest zmiana stosunku do zwierząt znacznej części społeczeństwa – potrzebna jest większa liczba ludzi, którzy krzywdę zwierząt uznają nie za prywatną sprawę konsumentów, ale za społeczną niesprawiedliwość. Potrzeba więcej wegan.


Pomóż nam działać

Wspieraj Empatię

Darowizna

Podaj kwotę

1procentpodatku

Przekaż